Te ryki smoków doprowadzają mnie do szału... Najpierw musimy się wdrapać na szczyt, lot jest z byt ryzykowny przez te latające małe smoki.

Możemy się wspiąć..

Ja z Achmed'em pomagamy sobie skrzydłami, ale wam pewnie ciężko...

Jestem wyspecjalizowany w używaniu siły więc wspinaczka to moja specjalność... Tylko nie wiem czy Alix da sobie radę..

On też sobie może pomagać czarem lot.
Achmed leci blisko góry i strzela zamarzniętymi strzałami w bardzo młode smoki, żeby spadały na ziemię.

Zaczynam się wspinać...

Nie wleczcie się tak...

Wspinam się szybciej. Już miałem coć powiedzieć,ale ugryzłem się w język.

Te ryki są coraz głośniejsze.

Rozglądam się w miejscu skąd dochodzą ryki.

Z tej wysokości nic nie zobaczymy, chodźmy dalej.

No to idziemy dalej.

Spostrzegłem, iż Shobu zobaczył mój głupi uśmiech. No to już pora. - pomyślałem.
Splunąłem w niego trującym pociskiem. I zaczął spadać na dół.
Achmed strzela w niego płonącymi strzałami.
Alix, idziesz dalej, czy wracasz po kolegę? Może znajdziesz jego ciało.

Użyłem lotu i zeskoczyłem w dół. Zacząłem spadać ale po drodze złapałem smoczka i sparaliżowałem go. Lecąc złapałem też Shobu i wbijając smoka w skałę by spowolnić spadanie wrzuciłem Shobu na półkę skalną.

Shobu się zaczynał palić (strzały Achmed'a).

Doskoczyłem do Shobu i zacząłem wyjmować strzały. Zdjąłem z niego płaszcz i wyrzuciłem. Znów używając lotu zacząłem odbijać się od skały by szybko się do was dostać. Użyłem płaszcza i zacząłem was obserwować.

Zostawiamy go i lecimy dalej.
Polecieliśmy szybciej.

Z moją "Wyjątkowa zręcznością" i tak was do goniłem i nagle poczułeś na głowie spory ciężar. Stałem na swojej głowie, trzymając się gardła użyłem paraliżu.

Przewidziałem ten rozwój wydarzeń, dlatego zrobiłem iluzję gdy ratowałeś Shobu.
Nagle ty poczułeś ciężar na swojej głowie. To ja stałem na niej i użyłem paraliżu zacząłeś spadać.

/ To ma być żart? /

W takim razie ja też użyłem iluzji i ja cię tylko przydepnąłem i uciekłem używając płaszcza a iluzja udawała że cię atakuje. Nagle znikąd zaczęły lecieć trujące pociski.

Zaczęliśmy bronić się tarczami. Achmed używa celnej strzały, aby trafić Shobu.
Osłaniam go gdy strzela.

Trującym pociskiem strzelam w strzałę.

Wkurzający Elf! Ja też ciebie pluję trującymi pociskami.

Ciosem węża obijam strzały lecące w głowę a przed innymi zasłaniam się zbroją.

Patrzę na Ciebie z nienawiścią i rzucam się do ataku.

Używam znowu płaszcza i tworze dwie iluzje które mają udawać że cię atakują. Sam się trochę oddalam wiedząc że dwóch na jednego nie będzie łatwo wygrać.

Przygotowuję się do walki z iluzjami. Achmed strzela celną strzałę w Shobu.

Gdy jesteś zajęty iluzjami pojawiam się między nimi tuż przed tobą i używam siły ciosu węża by wypchnąć cię na linię strzału Achmeda. Byłem już trochę zmęczony i wiedziałem że ciągnięcie tej walki nie ma sensu. Zważywszy na to że Achmed przynajmniej przez chwilę powinien być zaskoczony zachodzę go od tyłu pod osłoną płaszcza i używam paraliżu. Potem kopie go by spadł.

Gdy trafiła mnie strzała, zacząłem spadać. Achmed też, na dodatek jest sparaliżowany, więc o już chyba koniec.
Chcę zrealizować Twój pomysł Alix... Więc dlatego się nie bronię ;].

/ Rób jak uważasz ale tą jedną wyprawę mógłbyś dokończyć bo w takim razie zostałem sam. /

Wspinam się jeszcze wyżej.

Wiem, głupio, że nas tyle było, ale Shobu powinien się ocknąć.

/ No to może lepiej zaczekać na niego /

Może się nie trafić okazja, żebyście byli razem, ale według mnie powinnyśmy zrobić nową wyprawę.
Ale jeżeli chcesz, kontynuuj.

/ Nie, najlepiej nową, bardziej zorganizowaną. /

Gdzie by  było więcej podróżników. Więc?

/ Rób co chcesz to ty jesteś adminem. /

Wy kontynuujcie tę wyprawę okazyjnie, a ja już zaczynam robić nową.

Po poczuciu się lepiej spróbowałem wstać... Cholera.. Mruknąłem.

Czekam